poniedziałek, 30 listopada 2015

Prolog [ #00 ]




Violetta Castillo - dziewczyna taka sama jak inne. Kochająca życie, spełniająca marzenia. Szczęśliwa w otaczającej ją rodzinie. Od kąt przyszła na świat los był po jej stronie. Rodzice, którzy rozpieszczali swoją jedyną córeczkę i kochali ją bezgranicznie. Przyjaciele, którzy byli zawsze z nią, na których zawsze mogła liczyć i chłopak, który ją wspierał, czuwał nad nią, opiekował się nią, próbował jej pomagać w najgorszych decyzjach jakich mogła podjąć. Sprawiał, że czuła się bezpieczna. Jej ojciec to znany w całym kraju inżynier, a jej mama jest byłą modelką, która zrezygnowała z kariery gdy urodziła się Violetta. Ich nazwisko jest kojarzone w całej Argentynie. To zamożna rodzina, mająca śliczny, duży dom. Cała trójka żyje w nim szczęśliwe, a dorastająca w mgnieniu oka Violetta sprawia, że ich szybko upływający czas jest bardzo szczęśliwy. Mimo, że ma już 16 lat wciąż jest córeczką tatusia. Jest jedynaczkom, nie ma rodzeństwa. Za swoje rodzeństwo uważa swoich przyjaciół. 
Dziewczyna o pięknych, kasztanowych włosach, hipnotyzujących oczach i prześlicznym uśmiechu stara się korzystać z życia jak najlepiej, próbuje spełniać swoje marzenia z pomocą najbliższych.. ale co jeśli nagle wszystko się zmieni? W mgnieniu oka zostanie sama? W ułamku sekundy straci wszystko na co przez te 16 lat pracowała. Dom, miłość, przyjaciół, rodzinę... zostanie sama jak na bezludnej wyspie... i nikt już nie usłyszy jej wołania, nikt nie otrze jej łez, nikt nie da jej wsparcia. Nikt. 

*** 
Otwieram leniwie oczy i rozglądam się po pokoju. Spoglądam na siwo-różowe ściany z lekkim uśmiechem na twarzy. Kolejny dzień, kolejny piękny jesienny dzień. Wzrok kieruję do białego sufitu. Dopiero po jakiś 5 minutach leniwie siadam na swoim wygodnym i dużym łóżku. Rozciągam się ziewając i patrząc na przeciw siebie.  Nic zwyczajnego tam nie ma a mimo to siedzę i patrzę się w jeden punkt. Po dość dłuższej chwili mrugam tym samym przerywając zamyślenie. Wstanie dość szybkim ruchem i podchodzę do szafy a kilka sekund później jest już otwarta. Przeglądam leniwie jej zawartość patrząc na na każdy ciuch z wielką dokładnością. W końcu jest! Wyjmuję wybrany przez siebie zestaw i idę powolnym krokiem ku łazience. Gdy tam wchodzę zamykam drzwi na klucz i kładę zestaw ubrań na pralce. Wyjmuję z szafeczki pod umywalką biały bardzo miękki ręcznik i kładę niedaleko brodzika.Wyjmuję również płyn do ciała, szampon i balsam. Odkładam ostatnią rzecz na półeczkę, a sama biorę płyn do kąpieli i szampon. Zdejmuje swoje puchate białe ciapy i powoli się rozbieram. Gdy jestem już naga wchodzę pod prysznic. Odkręcam wodę i ustawiam jej temperaturę. Woda jest bardzo ciepła i przyjemna. Wspaniałe jest to uczucie. Mogę pozbierać wtedy wszystkie myśli. To jest moja chwila przyjemności. Uwielbiam wchodzić pod prysznic, czuję się wtedy taka lekkaMyję swoje ciało bardzo dokładnie, następnie również myję włosy. Mam jeszcze 1,5 godziny by wyjść do szkoły, więc myślę, że się wyrobie. Po niecałych 40 minutach wychodzą spod prysznica i dokładnie wycieram się miękkim, białym ręcznikiem. Gdy wykonuję to zadanie smaruje się balsamem, a następnie ubieram w wybrany przez siebie wcześniej zestaw. Suszę włosy i robię delikatny makijaż. Gdy wykonałam już wszystkie poranne czynności wychodzę z łazienki i idę do pokoju. Biorę w dłoń torbę z wszystkimi książkami, po czym zbiegam na dół. Wychodzę z domu żegnając się z mamą i tatą po czym idę w stronę szkoły.. Dzisiejszy dzień sprawi, że wszystko się zmieni.. Czuje to!

____
 Oto prolog, przyznaję się - nie wyszedł tak jak chciałam, ale nie chce dłużej przeciągać, dlatego zostaje przy tej wersji. Mam nadzieje, że wam się podoba. Komentujcie, to motywuje!
*Pierwsza część prologu pisana jest w 3 osobie, ale to tylko tam, następne rozdziały będą pisanie w pierwszej osobie z perspektywy Violetty
 

1 komentarz:

  1. Wspaniały prolog! Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział i jestem bardzo ciekawa, co takiego się tu wydarzy. Oby tylko rozdział pojawił się jak najszybciej! *.*

    OdpowiedzUsuń

.
.
.
.
.
.
template by oreuis